Cadillakiem po Damaszku…

Pierwsze co mi przychodzi do głowy na myśl o Syrii… to samochody. Piękne, stare, ale wciąż na chodzie. Klasyki. Pustynny klimat sprawiał, że rdza była rzadkością. Proste konstrukcje każdy mechanik potrafił naprawić. Wiele razy zatrzymywałem się na ulicy żeby podziwiać kolejne cudeńka. Nie były wymuskane i wychuchane, raczej zużyte, poobijane i odrapane. Inne od lśniących, wypolerowanych eksponatów, które można spotkać w Polsce, przywożonych na lawetach na kolejne zloty. Te w Syrii wyglądały jakby były używane na co dzień.

2004_41F1000015

2007_23DSC_4764

2007_29DSC_4777

2007_33DSC_4785

Za pierwszym razem, w 2001 roku, szczególną uwagę zwróciłem na dwa piękne cadillaki. Stały zaparkowane w samym środku starego miasta. Na jednym z parkingów. Czerwony i czarny.

2004_42F1000016

2004_45F1000019

Ten widok był tak abstrakcyjny i nie na miejscu – dwa amerykańskie supersamochody zaparkowane w środku arabskiego miasta – że krążyłem wokół i fotografowałem je prawie godzinę, próbując znaleźć najlepszy kadr, wychwycić najpiękniejszy detal.

Najwyraźniej nie tylko na mnie zrobiły wrażenie – poniżej zdjęcie „stockowe”, zrobione w 2004 roku..:)

cadillac-in-the-historic-old-town-of-damsacus-syria-D66J7G(źródło: http://www.alamy.com/stock-photo-cadillac-in-the-historic-old-town-of-damsacus-syria-55465076.html)

Trzy lata później wróciłem w to samo miejsce. I kolejne trzy lata później jeszcze raz. Za każdym razem tam były.

2004_46F1000020

Choć z każdym rokiem coraz bardziej zakurzone, wciąż były piękne.

2007_257DSC_5194

2007_258DSC_5195

2007_260DSC_5197

Skąd się brały takie auta niemal na środku pustyni?

Serwis Goodmorningsyria.org opisuje historię kolekcjonera aut z Aleppo –  Muhammada Muhyiddin Anisa, który auta zbiera od kilkudziesięciu lat. W swojej kolekcji ma pojazdy najróżniejszych oficjeli władz syryjskich, w tym … właśnie Cadillaka, z 1947 roku, który należącego kiedyś do szefa sztabu syryjskiej armii. Wysokich funkcjonariuszy państwowych stać było na sprowadzenie eleganckich (i drogich) pojazdów. Podobnie się miała sprawa z personelem dyplomatycznym i konsularnym oraz pracownikami najróżniejszych firm mających przedstawicielstwa w Syrii. Posiadanie samochodu zapewniało odpowiedni poziom życia, a po zakończeniu misji czy kontraktu pojazd znajdował nowego właściciela, często narodowości syryjskiej. Łagodny klimat, prosta konstrukcja i zdolności techniczne lokalnych mechaników sprawiły, że wiele z pojazdów służyło jeszcze przez wiele lat.

Nie jestem wielkim fanem motoryzacji, ale w Syrii co chwila odwracałem głowę i wyciągałem aparat. Albo po prostu zbierałem szczękę z chodnika. Tak jak wtedy, gdy zobaczyłem parking z którego odjeżdżały taksówki do Bejrutu. Każda taksówka to Dodge albo Chrysler z lat 60-70. Każda zabierała 6-9 osób. Było ciasno, niewygodnie, długo, gorąco i męcząco. Całą drogę miałem „banana” na twarzy 🙂

2004_105F1000014

2007_233DSC_5167

W 2007 roku, kiedy wróciłem do Syrii, widać było, że kraj się zmienia. Pojawiła się telefonia komórkowa, łatwiej się było dogadać po angielsku, a stare Dodge zostały zastąpione nowymi Daewoo….:/

2007_55DSC_4872

 To, jak ten kraj wygląda teraz, pewnie prędko nie uda się zobaczyć….

2007_50DSC_4861