Po latach włóczenia się po Azji, postanowiliśmy wybrać się w końcu na dłuższe wakacje w Europie. Z powodów ważnych, o czym kiedyś napiszemy nieco więcej, wybraliśmy za cel niedaleką Hiszpanię.
I tak przez dwa tygodnie objadaliśmy się hiszpańskimi specjałami, a nasze wrażenia ubraliśmy w niniejszy subiektywny przewodnik po hiszpańskich must try i must visit w Barcelonie, Sitges, Bilbao, Madrycie, San Sebastian i Walencji. Tamtędy bowiem właśnie wiodła trasa naszej hiszpańskiej gastropodroży.

Na pewno poniższy tekst nie wyczerpuje możliwości hiszpańskiej kuchni, ale jak zaznaczyliśmy na wstępie jest subiektywny i zawiera tylko spis potraw jakie udało nam się spróbować podczas spędzonych tu dwóch tygodni i uznaliśmy, że warto je Wam polecić.
Przy hiszpańskim stole
O prozdrowotnych zaletach kuchni śródziemnomorskiej słyszał pewnie każdy. A wiedzieliście, że między innymi ze względu na nią średnia długość życia Hiszpanów wynosi ponad 82 lata co daje im zaszczytne czwarte miejsce na świecie? Hiszpanki są za Japonkami i mieszkankami Singapuru, najbardziej długowiecznymi kobietami świata (średnia życia hiszpańskiej kobiety to 85,5!). Źródło: Światowa Organizacja Zdrowia
Zanim jednak zaostrzymy sobie apetyt na zdrowe jedzenie, warto też zapoznać się z … hiszpańskimi godzinami karmienia, tak żeby nie obejść się smakiem tudzież nie pocałować przysłowiowej klamki.
Śniadanie w jednej z licznych kawiarenek możemy zjeść do około 10tej. Nie ma co jednak nastawiać się na jajka na bekonie, a raczej na aromatyczną kawę i jakąś namiastkę drożdżówki czy w najlepszym wypadku talerz tłuściutkich churros….

lub małą bagietkę z suszoną szynką.


Obiad, w zależności od miejsca, zjemy między 12 a 16. Czasami nawet do 17, ale lepiej nie zwlekać za długo. Później sporo miejsc zamyka się, aby na nowo wystartować z pełną parą w okolicach 20 lub nawet 21. Wtedy bez problemu zjemy sutą kolację, o ile nasze żołądki będą jeszcze o tej porze pracować ;-).
Tam gdzie będzie otwarte między 17 a 20, możecie liczyć na wcześniej przygotowane tapas, o których więcej za chwilę.
Ciekawą i miłą dla portfela opcją obiadową jest menu dnia czyli menú del día serwowane w licznych barach, a nawet restauracjach. Z reguły są to trzy dania za łącznie ok. 10-15 euro. Zwykle zaczyna się od zupy lub sałatki, następnie drugie danie i deser.

Hiszpańskie top 3: paella, tortilla i gazpacho
Paella – jej bazą jest ryż i szafran. Ze względu na objętość i fakt, że jest raczej ciężkostrawna, najlepiej jeść ją na obiad. Mimo iż można ją zjeść praktycznie w każdym turystycznym zakątku Hiszpanii, to najlepiej smakuje w Walencji skąd pochodzi. Oryginalna paella podawana jest tu z mięsem królika oraz drobiem.

Hiszpańska tortilla – to rodzaj ziemniaczano – jajecznego omletu; nie należy jej mylić z meksykańską kukurydzianą tortillą 🙂 Często podawana jako tapas z kawałkiem bagietki, jednak najlepsza jest świeżo wyjęta z pieca. Ta na tapas szybko robi się gumowa i obsycha.

Gazpacho – czyli andaluzyjski chłodnik i wybawienie w trakcie upałów. Jego bazą prawie zawsze są dojrzałe pomidory, ogórek, papryka, oliwa i ocet winny, a także namoczone pieczywo.

Tapas – czyli kuchnia w miniaturze
Tapas, zwane też w Kraju Basków pintxos, to niewielkie, ale pełne smaku przekąski. Występują w dziesiątkach jak nie setkach rodzajów w hiszpańskich barach i restauracjach. W zależności od miejsca i użytych składników ceny pojedynczych tapas wahają się od 1,5€ do nawet 6€. A zjedzenie kilku spokojnie zastąpi kolację.

Najczęściej w barach tapas będą wystawione na ladzie, z której każdy nakłada sam ile chce. Na koniec kelner podliczy pozostawione na talerzu wykałaczki i wystawi rachunek.


W niektórych miejscach tapas zamawiamy z karty i płacimy jak przy normalnym zamówieniu.
Tapas można kupić też na bazarach na wynos lub zwyczajnie kupić składniki i tapas zrobić samemu (najtańsza opcja).

Tapas mogą mieć postać zarówno małej kanapki (montaditos), szaszłyków (brochette), ale także dań serwowanych w małych glinianych miseczkach lub mikro szklankach, jak np. gazpacho.

O tym jak ważne dla Hiszpanów są tapas, może świadczyć fakt, że od 2016 roku ustanowiono Światowy Dzień Tapas, który przypada 15 czerwca. Co więcej Hiszpańska Akademia Gastronomiczna chce zamieścić tapas na światowej liście niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
Co jeszcze warto? (cześć z poniższych dań może widnieć w karcie jako danie lub jako tapas)
Warto spróbować inny chłodnik tj. salmorejo, który w odróżnieniu od gazpacho nie zawiera papryki i ogórka, za to podawane jest z kawałkami suszonej szynki i ugotowanym jajkiem.

Oreja czyli grillowane świńskie uszy. Bardzo tłuste, smakują jak mocno przypieczony bekon. Warto spróbować, choć niektórych mogą zniechęcić drobne włoski wchodzące w zęby ;-)) Liczyliśmy na uniesienia jak po gwatemalskich chicharrones (więcej tu), ale niestety tak dobrze nie było 🙁

Callos czyli flaczki gotowane w pomidorowo – paprykowym sosie. Popularne szczególnie w Madrycie, choć na nieco lepsze trafiliśmy w Barcelonie. Osobiście wolimy flaczki nieco mniej rozgotowane niż te hiszpańskie, ale przekonajcie się sami 🙂

Pulpo gallego (pulpo a la gallega) galicyjski przysmak i nasza wielka miłość – grillowana ośmiornica z papryką i czosnkiem (kilka przepisów na ośmiornicę znajdziecie tu).


Rabo de toro – czyli ogon byka, dla którego straciliśmy głowę. Szczególnie popularnym daniem jest ogon duszony w sosie. Danie dość wymagające, warto spróbować w dobrym miejscu. Mięso powinno być miękkie.

Bocadillo de Calamares – czyli bagietka ze smażonymi w panierce krążkami kalmarów. Najbardziej popularna przekąska w Madrycie. Spróbujcie koniecznie w jednym z licznych barów na Plaza Mayor.

Suszona szynka – do najbardziej znanych odmian hiszpańskiej szynki długo dojrzewającej należą jamón serrano i jamón ibérico. Pierwsza wytwarzana jest z przedniej nogi białej świnki druga natomiast z czarnej świnki rasy iberyjskiej. W zależności od klasy szynka dojrzewa od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Hiszpanie uznali, że ten niewątpliwy rarytas zasługuje na liczne „muzea”. Są to z reguły sklepy połączone z barami, w których świetnie przygotowana obsługa opowie to i owo o tym produkcie.

Najlepszą jakościowo szynkę najlepiej kupić w takim właśnie „muzeum”, albo na lokalnym bazarze (więcej o hiszpańskich bazarach i targowiskach w naszym przewodniku tu). Szynka zamawiana w restauracji jako przystawka z reguły jest już bardzo droga.


Nieco tańsze, ale nadal pyszne odmiany szynki można spróbować też w bardzo popularnych bocadillo de jamón czyli bagietkach z szynką (ok. 2-5€) lub jako drobną przekąska, czasem miks różnych wędlin (w tym równie pysznej kiełbasy chorizo) na jednym z lokalnych bazarów (2-5€).


Patatas bravas – smażone ziemniaczki z sosem. Bardzo popularne w hiszpańskich barach, smaczne, ale na kolana nas nie rzuciły.

Oliwki, pikle, marynowane rybki – obowiązkowy składnik tapas, ale nam najbardziej smakowały jednak te kupowane na targu. Najsmaczniejsze, ale i najtańsze. Dlatego zawsze warto rozejrzeć się za lokalnym sklepem lub bazarem gdzie kupimy je na wagę.


Calamares a la romana – mięciutkie krążki kalmarów w chrupiącym, maślanym cieście. Odrobina cytryny i wpadamy pod stół z zachwytu.

Bombas – smażone na głębokim tłuszczu krokiety ziemniaczane z domowym alioli. W trakcie pobytu zjedliśmy sporo różnych krokietów, ale te były najlepsze!

Pa amb tomàquet – niby nic, niby proste, a jednak! Pajda chleba podawana w tradycyjny kataloński sposób polegający na wtarciu w pieczywo pomidora, pokropieniu oliwą oraz posypaniu solą. Czasami dodany jest też czosnek.

Na koniec przydałoby się coś naprawdę słodkiego…, ale to już w kolejnym wpisie. Napiszemy o kultowych hiszpańskich churros 🙂
Smacznego!