Na jesieni południowokoreańskie gospodynie rozpoczynają masową produkcję kimchi. Ma wystarczyć na cały rok, więc ilość musi być hurtowa. Dawniej, przygotowane kimchi trafiało do specjalnych beczek, które następnie częściowo zakopywano w ziemi. Ziemia utrzymywała odpowiednią temperaturę dzięki czemu kiszonka nie psuła się, i nadal zachodził w niej proces fermentacji. Dziś już bardziej popularne są specjalne lodówki do przechowywania kiszonek z automatyczną kontrolą temperatury. Postęp techniki i zachowanie tradycji – piękne:-)
Rodzajów kimchi jest wiele – od najbardziej popularnej kimchi z kapusty pekińskiej, przez kimchi z rzodkwi, ogórków, po nawet fermentowane ananasy (więcej w naszych poprzednich wpisach tu i tu).

Choć koreański, kulinarny numer jeden – kiszonkę kimchi – kupić można dosłownie wszędzie w Korei Południowej, a mam wrażenie, że już także w Polsce bije rekordy popularności, to każdy mały i duży wie, że najlepsza jest ta domowa. Nie ma też jednego przepisu – podobnie jak z polskim bigosem. Każda gospodyni, ciocia, babcia, mama ma swój własny. Mamy i my (więcej tu)….

…ale ponieważ żądni jesteśmy wiedzy i nowych smaków, postanowiliśmy wybrać się na warsztaty doszkalające pt. „Kimchi w roli głównej” prowadzone przez przesympatyczną Inessę Kim.

Z racji tego, że Inessa dorastała w Kazachstanie, na jej przepisy, jak i na cały rozwój kuchni Koreańczyków w Azji Centralnej, wpływ miał zarówno tamtejszy klimat jak i niedostępność tradycyjnych koreańskich składników. Historia jest bardzo ciekawa i zachęcamy do wysłuchania jej bezpośrednio od Inessy w trakcie kolejnych warsztatów. Zdradzimy tylko, że np. w kimchi z kapusty pekińskiej od Inessy nie znajdziecie sosu rybnego, anchois czy pasty z krewetek. Smakuje inaczej, ale w tej inności jest moc i smak.

Na warsztatach, oczywiście poza podjadaniem gotowego kimchi Inessy (mówiąc krótko – niebo w gębie), robiliśmy także kimchi z kapusty pekińskiej, kimchi z białej rzodkwi oraz z ogórków i rzodkiewki.



Kiszonki zabraliśmy do domu, gdzie nadal będą fermentować i nabierać mocy.
Następnie, z wcześniej przygotowanego i fermentującego już odpowiednio długo kimchi z kapusty, zrobiliśmy zupę (kimchi jigae), placki (kimchijeon) i smażony ryż z kimchi (kimchi bokkeumbab).



O ile przygotowanie kiszonki zajmuje sporo czasu (krojenie, kilkudniowa lub kilkutygodniowa fermentacja), o tyle ich dalsze przetwarzanie w zupę czy placki, to już chwila. Idealne, proste dania na jesienny i zimowy czas.
Informacje praktyczne:
Warsztaty gotowania prowadzone przez Inessę, organizowane są obecnie w kilku miastach, w tym Warszawie, Szczecinie, Bydgoszczy czy Zielonej Górze. Szczegółowe informacje i terminy kolejnych spotkań można znaleźć na profilu fejsbukowym tu.
Zachęcamy także do śledzenia bloga Inessy z przepisami nie tylko koreańskimi (klik tu).
Wyroby Inessy można spróbować m.in. na Slow Markecie w Warszawie (w sezonie wiosenno – letnim), a także na innych tematycznych wydarzeniach (bieżące informacje na wspomnianym profilu FB).