Majówka tuż tuż… pewnie już zaplanowana?
I dobrze, bo tym razem chcemy Wam polecić pewne pyszne miejsce, dobre na weekendowy wypad w każdym innym terminie niż majówka 🙂 Miejsce wyborne, nasze ulubione, głównie w deszczowy, listopadowy low season…
A mowa o sopockim Barze Przystań.
Bar funkcjonuje nieprzerwanie od 1992 roku. Początkowo jako sezonowy bar w wynajętym budynku dawnej Centrali Rybnej. Z czasem powiększył się o kolejne metry adaptując stojące w pobliżu szalety miejskie. Nikt nie wierzył w sukces, a jednak wypaliło. Początkowo serwowano tu wyłącznie pizzę, ale z czasem właściciele podjęli słuszną decyzję o ukierunkowaniu się na ryby.
A dlaczego tylko poza sezonem? Ano dlatego, że w każdym innym terminie trzeba odstać nawet godzinę w podwójnie zawiniętym ogonku żeby złożyć zamówienie. W deszczowy listopadowy weekend będzie szybciej – kolejka „zawija” tylko raz.
Stoimy i czekamy nie dlatego, że obsługa niedomaga. Ta jest bardzo sprawna i bardzo miła. Powód jest prosty – gotują tak dobrze, że każdy chce tu zjeść. Ten co zna i lubi – pokornie czeka, w międzyczasie wypatrując wolnego kawałka krzesła. Ten co nie zna, trochę się kręci, trochę narzeka. Czasem ktoś wyjdzie z kolejki nie wiedząc co traci.
Dalecy jesteśmy od przesadnego zachwalania jakichkolwiek jadłodajni, ale Bar Przystań….. to cel naszych gastronomicznych podróży – regularnie, minimum dwa razy w roku. Wczesną wiosną i szaroburą jesienią. Obiad i kolacja wyłącznie tu. Jemy, jemy, a między posiłkami idziemy pieszo do Gdyni i z powrotem. Tak żeby trochę spalić. Bez ociągania, trzeba zdążyć przecież na kolację.
Przyjeżdżamy tu głównie na śledzie (najlepszy jest marynowany, wiejski oraz w sosie musztardowym – 6,20zł/100g)….
tatara z łososia (14zł)….
i specjalność baru- zupę rybaka (16zł/330 ml)…
Warte uwagi są też oczywiście ryby na ciepło – do wyboru do koloru: smażone czy też pieczone bez tłuszczu – jak kto chce. Nasze hity to zdecydowanie witlinek i dorsz.
Zgrzeszyć można także z grzankami z łososiem (ok. 10zł za 2 sztuki) oraz łososiem marynowany w cytrynie (ok. 10zł/100g) – fakt łosoś ten norweskie ma korzenie. Mimo to przepyszny 🙂
Dania są tu proste, nieprzekombinowane. Ryby zawsze bardzo świeże, porcje solidne. Za oknem stoją kutry, z których co rano na zaplecze trafia nowy sort rybek. I ten widok…
Dania można kupić także na wynos. Proszę się nie śmiać – my czasem zabieramy śledzie na wynos na śniadanie na kolejny dzień (restauracja czynna jest od 11.00). A tatara z łososia zdarzyło się nam zabierać na drogę powrotną do Warszawy.
Wytrwałym i cierpliwym polecamy Bar Przystań oczywiście także na majówkę. Bez wątpliwości trudy oczekiwania będą wynagrodzone w 100%. Gwarantujemy też, że wrócicie później po sezonie, żeby spokojnie delektować się zupą rybaka.
Smacznego!
Uwielbiamy to miejsce ☺ Pełne jest pysznych cudowności!
O tak!
My wracamy tam za każdym razem gdy jesteśmy w okolicach Sopotu 🙂