Polskie kurorty, czy to w górach czy nad morzem staramy się omijać w trakcie sezonu. Wiosna i jesień – to nasz czas na góry. Za to morze najchętniej odwiedzamy w listopadzie. Tym razem jednak spontanicznie potrzebowaliśmy zmęczyć się w górach, pochodzić po lesie, naładować baterie. Nie było czasu czekać do jesieni. Szybka decyzja gdzie… w rękę wpada zeszłoroczne wydanie magazynu Voyage… i artykuł z serii Polska – dodaj do ulubionych (swoją drogą – już dawno dodaliśmy ;-)). Zapada decyzja – jedziemy w Pieniny, do Szczawnicy.
W głowach zaraz układamy gdzie pójdziemy, jaki szczyt, kiedy Bereśnik, kiedy Dzwonkówka, czy wystarczy czasu na Sokolicę… Warto jeszcze skoczyć na Słowację po owcze sery i zapas piwa (szykujemy już mały przewodnik po piwach, w tym słowackich ;)) … Trzy dni, plan napięty – nic nowego.
Szczawnica w sezonie ma swoje plusy i minusy. Jeśli pogoda dopisze – jest tłok. Tłum przelewa się z głównego deptaka nad brzeg Dunajca. Korek na ulicy – szczególnie w niedzielę po południu główna ulica jest zablokowana przez auta próbujące wydostać się z miasteczka po weekendzie. Korek na pieszo-rowerowym szlaku ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru…. Tłoczno nawet na samym Dunajcu, tratwa za tratwą spływa w dół rzeki, a czarne kapelusze flisaków migają przed oczami…
W taki tłoczny dzień warto wybrać się na któryś z okolicznych szczytów. Im wyżej, tym mniej osób.
Kilka „ale” – kiedy traficie na deszczowy dzień, tłum znika. Szczawnica pokazuje swoje piękno.
Warto wtedy wypożyczyć rower (wielki plus sezonu – działa tu kilka wypożyczalni rowerów z naprawdę dobrymi rowerami) i pojechać przed siebie.
Teraz plan najważniejszy – gdzie będziemy jeść. Na szlaku – wiadomo – w schroniskach, ale warto znaleźć też coś w Centrum. Z pomocą przychodzi kolega z pracy. – Jedziecie do Szczawnicy? Super, musicie iść do Helenki! – ?!?! – Cafe Helenka – kultowe miejsce w Szczawnicy…
No więc poszliśmy raz, a potem jeszcze raz… i wrócimy przy kolejnej wizycie w okolicach Szczawnicy. Dlaczego? Już wyjaśniamy.
Kawiarnia Café Helenka znajduje się na miejscu dawnej Galerii Spacerowej, którą przechadzali się niegdyś kuracjusze pijący wodę mineralną. Galeria została wzniesiona w latach 1857-58. Około 1960 roku galerię zabudowano i otwarto w niej kawiarnię „Haneczka”. W 1984 roku, kiedy przylegająca do kawiarni pijalnia została zamknięta, wody mineralne zaczęto wydawać właśnie w „Haneczce”. Niestety, w 2002 roku w budynku wybuchł pożar. Przez kilka lat zgliszcza dawnej Galerii Spacerowej przywoływały jedynie wspomnienie o dawnym uroku i funkcji budynku. W 2006 roku budynek został rozebrany i rozpoczął się proces jego odbudowy z zachowaniem oryginalnego stylu i charakteru. Ostatecznie, w 2008 roku odbudowę zakończono i otwarto Café Helenka.
Wnętrze nieco onieśmiela. Jest bardzo elegancko, może nieco za bardzo dla zmęczonych na szlaku głodnych turystów. Więc zajmujemy miejsce na obszernym tarasie i oddajemy się rozkoszy jedzenia.
Krem z groszku o dźwięcznej nazwie – POTAGE SAINT-GERMAIN – z dodatkiem mięty i w towarzystwie grzanek i sosu malinowego – jest dobry, ale nie zachwyca.
Potem jest już tylko lepiej – odkrywamy, że zdecydowanie ktoś tu się zna na pieczeniu tart i quiche… 🙂
Na słono polecamy – TARTĘ GÓRALSKĄ z boczkiem, cebulą, ziemniakami i oscypkiem
Na słodko – tu wybór jest trudny – jednak na prowadzenie wysuwa się TARTE AU CITRON czyli tarta cytrynowa z polewą cytrynową i bitą śmietaną. Bardzo kwaśna i bardzo dobra
Tuż za nią TARTE AUX POMMES – francuska tarta jabłkowa podawana na gorąco z gałką lodów waniliowych
GÂTEAU AU CHOCOLAT – ciastko czekoladowe z sosem waniliowym
TARTE BOURDALOUE – tarta z gruszkami, masą migdałową i bitą śmietaną
Wrócimy tu na pewno przy kolejnej wizycie w Szczawnicy. Smacznego!
Café Helenka
Plac Dietla 1, 34-460 Szczawnica